Stary zapomniany taboret,
upchany w ogrodowej "budzie",
z dala od oczu gości i domowników,
aby nikogo nie gorszył swoim brzydactwem.
Wygrzebałam, postawiłam w świetle dziennym,
poprosiłam mojego K., by spojrzał okiem fachowca i ocenił,
czy swoimi magicznymi "ręcami" doprowadzi taboret do przyzwoitego stanu.
Oględziny wypadły zaskakująco pomyślnie:
całkiem stabilny, praktycznie w dobrym stanie, trzeba się tylko pozbyć kilku warstw odłażącej farby.
upchany w ogrodowej "budzie",
z dala od oczu gości i domowników,
aby nikogo nie gorszył swoim brzydactwem.
Wygrzebałam, postawiłam w świetle dziennym,
poprosiłam mojego K., by spojrzał okiem fachowca i ocenił,
czy swoimi magicznymi "ręcami" doprowadzi taboret do przyzwoitego stanu.
Oględziny wypadły zaskakująco pomyślnie:
całkiem stabilny, praktycznie w dobrym stanie, trzeba się tylko pozbyć kilku warstw odłażącej farby.
Taboret został wyczyszczony,
przyodziany w ubranko
i tak z rupiecia powstało całkiem niebrzydkie drewniane krzesełko.
Taboret czeka jeszcze malowanie :-)
Siedzisko wydłubałam z pociętych koszulek na baaaardzo grubym bambusowym szydełku ;-)
Aktualnie taboret grzeje się w słonku na tarasie, pod koniec jesieni zawędruje do mojej Pracowni, a wiosną może do niego dołączy stare drewniane krzesło z oparciem, które cierpliwie czeka w garażu na wyczyszczenie.
No i proszę jaki piękny! Aż miło popatrzeć. I duszę ma, wszak swoje już przeżył i dalej Wasze oczy cieszyć będzie. Lubię! :)
OdpowiedzUsuńSuper! A na ilo centymetrowe paski trza ciąć koszulki?
OdpowiedzUsuńA i jak łączyć kolejne kawałki pasków?Czy trzeba tak ciąć na "ślimaka"?
OdpowiedzUsuńGrubość pasków zależy od tego jak grubą "nić" i wykonany wzór chce się mieć. Ja do taboretu cięłam na grubość ok 1-1,5 cm, im cieńsze paski tym więcej ich jest i więcej mamy do wykorzystania ;-) Paski cięła naokoło czyli na tzw. "ślimaka". Najlepsze są koszulki bezszwowe, w innym wypadku trzeba uważać na szwy i chować w miarę możliwości pod spód.
OdpowiedzUsuńNajwięcej czasu zajmuje cięcie pasów, a sama robótka "idzie" ekspresem :-)
super wygląda taboret :) Sama mam taboreciki do przyodziania, ale jakoś tak czasu na to brakuje... Chyba wybiorę się do "ciuszka" po jakieś koszulki do pocięcia ;)
OdpowiedzUsuńja na taborecik właśnie ze "szmateksu" wytargałam, obowiązkowo w rozmiarze xxl, żeby dużo pasków było ;-)
UsuńNie mogę się napatrzeć na te cudeńka, które wyczarowywujesz na szydełku! Taborecik zyskał na cudności :-D
OdpowiedzUsuńcudny taboret, chętnie bym Ci go podkradła :)
OdpowiedzUsuńFajne wdzianko na taborecik. Kolorki fajne.
OdpowiedzUsuń